sobota, 16 listopada 2013

1

- Nazywam się Piotrek. Nowakowski. - podał mi rękę. Aparatura zapiszczała. Wyglądało to tak, jakbym podnieciła się na dotyk Piotra. Niech tak myślą. Nie będę im pokazywać, że aż tak mnie boli. -To ja w ciebie wjechałem. Bardzo przepraszam. Oczywiście pokryję wszystkie koszty rehabilitacji, jeśli będzie trzeba, to znajdę również lekarza.
- Mów mi Maria, Mania. Jak sobie chcesz. Co się właściwie dokładnie stało?
- Chciałem wyprzedzić ciężarówkę i nie zauważyłem samochodu z naprzeciwka. Wszystko z mojej winy. I na dodatek to ty poniosłaś znacznie większe obrażenia...
- Mi nic nie będzie. Do wesela się zagoi. - nagle przypomniałam sobie o obecności innych na sali. - Właściwie, to jak długo spałam?
- Cztery dni. Długo musieliśmy na ciebie czekać. - odpowiedział doktor.
- Kiedy będę mogła się podnieść?
- Zależy, kiedy przestaną cię boleć plecy.
- Chcę do kibla.
- Nie musisz iść do toalety. Masz cewnik.
- Boże, to upokarzające. - chciałam ukryć twarz we włosach, ale okazało się, że są strasznie tłuste. Musiałam wyglądać jak z horroru. - Co z moją nogą?
- Złamana w czterech miejscach. Musieliśmy podać ci dużo morfiny. Czujesz cokolwiek?
- Tylko bark i żebra. Nogi w ogóle. Jakby jej nie było. Możecie zmniejszyć dawkę? Czuję się, jakbym jej nie miała. Wolę, żeby bolała.
- Niedługo włożymy ją w gips. Nie martw się, wyjdziesz z tego. A teraz przepraszam, muszę iść do innych pacjentów.
- Mamo, przyniesiesz mi coś ciepłego do picia? Tato, mam nadzieję, że moje rzeczy macie w samochodzie? Jula, idź po nie z tatą. Zosia zasuwaj po coś do jedzenia.
- Chcesz się nas pozbyć? - zapytała obrażona siostrzyczka.
- Pewnie, Julka. Tylko nikomu nie mów. - odpowiedziałam sarkastycznie.
- Też mam wyjść? - zapytał Piotr.
- Nie. Z tobą chcę porozmawiać.
- Uuuu, zapowiada się groźnie. - skomentowała przyjaciółka.
- Zocha, po to jedzenie pójdź na drugi koniec miasta, dobra? - uśmiechnęłam się. W końcu wszyscy wyszli.
- Więc... O czym chciałaś porozmawiać?
- Nie zaczyna się zdania od ,,więc''. - wyszczerzyłam zęby. - Chciałam ci tylko powiedzieć, żebyś nie przejmował się niczym na razie. Później przyjdzie na to czas. Czy my się skądś nie znamy?
- Osobiście raczej nie.
- Co znaczy osobiście nie? - dociekałam.
- To znaczy, że możesz kojarzyć moją mordę z telewizji. No i z plakatów na Orlenie. - uśmiechnął się.
- Faktycznie! Grasz w reprezentacji! Z tą ręką, to raczej nie będziesz mógł trenować...
- Może z miesiąc. Później zacznę trochę ćwiczyć. Ale nie o mnie teraz. Jak się czujesz?
- Bywało gorzej. Kiedyś miałam złamaną miednicę i rękę w siedmiu miejscach. Bolało gorzej.
- To chyba jesteś łamliwa.
- Niezbyt. Po prostu, kiedy się spadnie z wysokości około 15 metrów na skały, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że sobie coś zrobisz.
- Co ty robiłaś? - zdziwił się.
- Trenuję wspinaczkę wyczynową. Instruktor niepoprawnie zapiął blokadę i spadłam. A teraz nie stój jak jakiś sztywniak przy końcu łóżka. Siadaj! - poklepałam miejsce obok siebie. - Pewnie wyglądam koszmarnie.
- Nie będę przeczyć. Choć nie jest aż tak źle, jakby być mogło. - zatknął mi mój tłusty kosmyk włosów za ucho. - Teraz zdecydowanie lepiej. Jeśli nie liczyć tego sińca pod okiem i rozcięcia na czole, to jest całkiem dobrze. No i przydałoby się pomalować usta, żeby nie były takie blade. - zażartował.
- Mama pewnie by powiedziała, że wyglądam jak zwykle uroczo. A tata, że mam się ubrać. Siostra... Właśnie, wyciągnęła już od ciebie autograf?
- Już na samym początku. Od jakiegoś czasu mnie podrywa. - roześmiał się. - Ile ona ma lat?
- 16. Uważa, że nikt nie jest w stanie jej się oprzeć, także uważaj, bo zapewne jej ulegniesz.
- Umieram z zachwytu na myśl, że na mnie spojrzy. Wiem, że kobiet się o wiek nie pyta, ale ile ty masz lat?
- Wiem, że nie powinnam odpowiadać i udawać obrażoną, ale 23. - oboje się roześmialiśmy. Ktoś wszedł do pokoju.
- Chyba przeszkadzam. - zauważyła łaskawie Julia.
- Oczywiście, że nie! Dawaj kosmetyczkę i lusterko. - Wyciągnęłam wszystko na kołdrę, choć z niemałym problemem. - Czemu mi nie powiedziałeś, że ten siniak jest aż tak zielony?! Fuu! A z tłuszczu na włosach, to można kotlety smażyć. Muszę się jakoś ogarnąć. Młoda, zrób to dla mnie i spójrz, czy z wózka sięgnę głową pod kran.
- Ale...
- Załatwię ci coś szczególnego, pasuje?
- Pewnie. Lecę.
- Jak myślisz, będzie blizna na czole? - spytałam Piotrka.
- Spora. Zakryjesz włosami. Nie martw się. - uśmiechnął się pokrzepiająco i złapał za rękę.
- Nie martwię... - odpowiedziałam lekko, ale przyjemnie zdziwiona.
~*~
To w końcu znów ja. Dopiero pierwszy rozdział, a jakie opóźnienie. Równo 2 miesiące... Niestety, ale często mi coś wypada. 
Wczoraj odbył się mecz Atomu Trefla z AZS-em Indykpol. Otóż trenuję sobie rano na treningu, patrzę, a tam na halę Uranię wbija cała ekipa Trefla... Milutkie zaskoczenie!
Postaram się dodawać notki regularnie, skrobać sobie coś w tygodniu, ale za nic nie ręczę.
Pozdrawiam, Lunatyk ; *

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz